Ernest i Dawid – miłość w centrum miasta
Niektóre spotkania zostają z człowiekiem na dłużej – i właśnie tak było z Ernestem i Dawidem. Luźna, naturalna sesja w samym sercu Warszawy, na Woli – pośród szklanych wieżowców, zimnego wiatru i zbliżającej się burzy z gradem (!), ale ciepła i bliskości między nimi nie dało się nie zauważyć.
Nie ustawiałam ich, nie kazałam „stać ładnie” – oni po prostu byli razem. Śmiali się, żartowali, patrzyli na siebie w ten charakterystyczny sposób, który od razu zdradza, że łączy ich coś prawdziwego. I właśnie to chciałam uchwycić: nie pozę, nie idealną stylizację – tylko miłość. Taką zwyczajną i niezwykłą zarazem.
Wiało tak, że trudno było utrzymać aparat w rękach, a po sesji dopadł mnie grad wielkości wiśni – ale absolutnie było warto.
Ernest i Dawid to duet, który przypomina, że bliskość nie potrzebuje specjalnych efektów. Wystarczy spojrzenie, gest, oddech. I dobra energia, która była z nami od pierwszego „cześć”. Sesja odbyła się w marcu, wstawiam to w sierpniu (brawo Ewelina za niezły czas!), a ja na wspomnienie tej sesji dalej się uśmiecham. Dziękuję!